• Autor: Jay Asher
• Tytuł oryginalny: Thirteen Reasons Why
• Język oryginalny: angielski
• Tłumacz: Górska Aleksandra
• Kategoria: Literatura piękna
• Gatunek: literatura zagraniczna

Opis- Opowieść ta mówi o Clayu Jensenie, który wracając do domu ze szkoły znajduję pod drzwiami dziwną paczkę. Okazuje się, że w środku znajdują sie kasety, na których jest 13 nagrań Hannah na których podaje 13 powodów dla których popełniła samobójstwo dwa tygodnie wcześniej. Clay jest jednym z tych powodów i jeśli przesłucha nagrania to dowie się dlaczego.Chłopak całą noc kursuje po mieście, a za przewodnika służy mu głos Hannah.

Jako iż widziałam odsłonę w formie serialu oraz czytałam książkę, recenzja Trzynastu Powodów będzie bardziej w formie różnic miedzy serialem a książką ale nie tylko.



Na początku nie rozumiałam tej całej fazy na ten serial, byłam jedyną osobą która tego nie ogladała, każdy kogo pytałam o godny polecenia serial zawsze padała odpowiedz- 13 powodów. Aż w końcu byłam tak zdesperowana, bo nie miałam już co oglądać więc odpaliłam opowieść Jay'a. Po obejrzeniu pierwszego odcinka, nie miałam pojęcia jak mogłam wcześniej być tak sceptycznie nastawiona do tego serialu. Okazało sie to czymś genialnym, trafem w dziesiątkę i bardzo podpadło pod moje gusta.
Zacznijmy od tego, że opowieść ta sama w sobie  jest bardzo przejmująca i smutna, więc oglądanie go może źle wpłynąć na osobę słabą psychicznie. Na początku powody Hannah wydawały się strasznie banalne ale z każdym kolejnym odcinkiem bardziej poznawałam Hannah.

W ciągu dwóch nocy obejrzałam cały sezon ale czułam niedosyt i postanowiłam przeczytać książkę.Ta lektura jest niesamowita, od pierwszej do ostatniej strony trzyma czytelnika w wielkim napięciu, ale są również momenty, które męczą, ale pomimo to, nie jesteśmy w stanie odłożyć książki, bo chcemy wiedzieć, co będzie dalej. Przeraża mnie fakt ile producenci Netflixa pozmieniali w całej scenerii. W sumie szczerze powiedziawszy jest to dosyć zrozumiałe, bo jednak robiąc kilkanaście odcinków z całej książki ciężko by było zachować wszystkie małe i duże szczegóły.

Nie będę Wam nic spojlerować, ale jeżeli wahacie sie czy przeczytać (bądź obejrzeć) 13 powodów to uwierzcie mi na słowo, że warto. Powieść ma naprawdę wspaniałe przesłanie i chwyta za serce :)

Która z nas nie marzy o pięknych, długich włosach, które szybko rosną? Większość dziewczyn marzy o długich włosach, ale niestety nie każda może się nimi cieszyć, albo ze względu na genetykę nie obdarzoną szybkim porostem włosów albo pol prostu przez to, że stan włosów wymaga ciągłego ścinania.
Rok temu w wakacje zaczęłam kombinować z włosami- co nie wyszło mi na dobre, bo od razu tego pożałowałam, a to dlatego że przed farbowaniem i rozjaśnianiem miałam zniszczone a po tych wszystkich zabiegach moje włosy miały już tego serdecznie dosyć. Stwierdziłam, że koniec z tym.
Ścięłam maksymalnie do ramion i pofarbowałam na kolor zbliżony do mojego naturalnego odcienia i od roku nic z nimi nie robie. Ale dobra, starczy historii moich włosów tylko od teraz krótko scharakteryzuje mój stan włosów przed tą walką z porostem oraz z uzdrawianiem tych kłaczków a pod koniec posta opisze stan włosów teraz

Moje włosy rok temu:
-suche
-matowe
-łamiące się
-wolny porost
-tzw. szopa

Od razu przejdę do moich sposobów na porost włosów. Z góry mówię, że używałam większości tych sposobów jednocześnie, wiec możliwe, że jakoś się dopełniały i dlatego widziałam wielką różnicę.

Szampon Revitax- To był mój kompletny must have ostatnich miesięcy, bo to co on zrobił z moimi włosami to jest obłęd. Na początku byłam do niego dosyć sceptycznie nastawiona, ale jak zobaczyłam efekty u mojej przyjaciółki to byłam w wielkim szoku tego jak on sprawia, że włosy rosną jak szalone. Już po miesiącu stosowania widziałam burze Baby Hair i byłam naprawdę dumna, bo zmiana była zauważalna gołym okiem. Jak na razie mam przerwę w kuracji z tym produktem, ale za kilka tygodni mam zamiar do niego wrócić.




Wcierka Jantar- O tej wcierce już chyba każdy słyszał, jest dosyć popularna wśród włosomaniaczek, więc i ja sie na niego skusiłam, co tu o nim dużo mówić, nie przetłuszcza włosów, w moim przypadku wręcz przeciwnie.




Tabletki Biotebal- Nigdy nie wierzyłam w suplementy i w sumie nadal mało wierzę, ale bardzo możliwe, że te tabletki tez przyczyniły sie do mojego porostu włosów.



Olejek rycynowy, olejek lniany- Olejek rycynowy jest znany jako przyśpieszacz porostu włosów, ja zawsze go podgrzewałam i dodawałam troche olejku kokosowego, ze względu na to, że jest dosyć upierdliwym olejem, z którym cieżko się pracuje.
Natomiast na długość włosów bardzo spodobał mi się olej lniany zakupiony w aptece, dobrze współgra z moimi wysokoporowatymi włosami i świetnie je nawilża.




Ostatnim czynnikiem, który prawdopodobnie wpłynął na szybkość wzrostu włosów był Skrzyp i Pokrzywa. Piłam ją kilka miesięcy, po prostu wkładałam jedną torebke skrzypu i jedną pokrzywy do jednego kubka. Niestety musiałam zaprzestać ją pić ponieważ z niewiadomych przyczyn te herbaty wypłukały mi magnez z organizmu i miałam chwilowo problemy zdrowotne.




To na tyle jeżeli chodzi o moje sprawdzone sposoby na porost włosów, nie daje Wam gwarancji, że Wam też się sprawdzą, trzeba sie uczyć na swoich błędach, a nóż może Wam podpasują :)



Moje włosy teraz:
-stały sie średnioporowate
-są o wiele dłuższe
-olej lniany sprawia że nie mam szopy
-nie łamią mi się jak kiedyś

1.Zacznijmy od podstaw, trzeba przygotować porządnie płytkę paznokcia zanim przystąpimy do malowania. Najpierw trzeba wyciąć skórki, które chcąc nie chcąc możemy zalać lakierem podczas malowania pędzelkiem, więc najlepiej jakby te skórki zostały wycięte, albo chociaż odsunięte kopytkiem do odsuwania skórek.



2.Matowienie płytki paznokcia- jeden z najważniejszych punktów w przygotowywaniu paznokci. Bez tego hybryda może sie najzwyczajniej nie trzymać.

3.Jestem zwolenniczką używania primera, bez tego mój manicure sie nie obejrze. Primer to jest odtłuszczacz.



 4.Baza- kiedyś nigdy jej nie używałam ale teraz to must have, lakier nie odpryskuje ani nie odpada z płytki paznokcia. Baze utwardzamy w lampie UV 120' a w LED 30'.



5. Nastąpił czas na kolor, nakładamy 2-3 cienkie warstwy i za każdym razem utwardzamy w lampie.



6. Kolejnym etapem będzie nałożenie topu i ponowne utwardzenie w lampie.

7.Ostatnim krokiem będzie odtłuszczenie paznokci cleanerem.






I gotowe! proste prawda?:)

Cześć i czołem! Wracam do Was po miesięcznej przerwie od blogowania, niby krótko ale jednak ponad miesiąc bez żadnego posta? No tak nie może być, jako iż w moim życiu wiele się nie dzieje, nie będę dodawała za każdym razem nudnych postów o swoim życiu, tylko zaczynam serie #cosieczyta, #DIYemi oraz testy różnych kosmetyków.
W serii #cosieczyta będę recenzować książki, które czytałam, nie zawsze będą to opinie pozytywne. Od dobrych kilku miesięcy moje życie składa się z czytania książek, kiedyś lubiłam ale nie robiłam tego jakoś wystarczająco często. Dzisiaj przed tym byłby już na blogu jeden post z recenzją książki "13 powodów" ale za każdym razem jak go dodawałam to wyskakiwał jakiś błąd, aż w końcu post samoistnie się usunął i treść przepadła, ale w ciągu najbliższych dni spodziewajcie się takiego posta :)

#DIYemi to będzie seria z DIY, które ja polecam, przede wszystkim będą one związane z pielęgnacją twarzy, włosów i całego ciała

Kolejna seria to będzie najzwyklejszy test kosmetyków, możecie pisać w komentarzach nazwy kosmetyków które mam przetestować.









Zegarek- Timex
Katana- Levis
Koszulka- Levis
Naszyjnik- H&M


kontakt: emila.migdalska@interia.pl

Cześć i czołem :D
Dzisiaj przychodzę do Was z drugim postem o zdobyczach w Rossmanie, tym razem kolorówka. Jako iż jestem dziewczyną, co chwilę chce więcej i to jest jak nałóg, że coś kupie i chce ciągle wiecej i więcej. W rossmanie na tej promocji byłam chyba bodajże 4 dni pod rząd więc to wszystko stopniowo kupowałam, żeby portfel zbyt bardzo nie ucierpiał jakbym miała wydać tyle kasy jeden raz. Wszystkie produkty udało mi się przetestować, więc dwa słowa o każdym na pewno się pojawią.
No to zaczynajmy.

Na pierwszy rzut lecą kredki do ust, 4 kredki. Kolory są piękne, ale niekoniecznie trwałe, po zjedzeniu czegokolwiek kolor szybko sie zjada.

Wibo Cancealer Palette- Każdy zachwalał tą małą paletke korektorów z Wibo i sama chciałam się przekonać czy faktycznie taka fajna. I tak, mi sie podoba, ciężko jest z aplikacją ale spełnia swoje zadanie.

Puder Stay Matte- mój must have ostatniego roku, nie zmieniam pudru od bardzo dawna, świetnie matowi, jest godny polecenia.

 Wibo GONUDE Smoky Edition-  A to chyba hit tej promocji w rossmanie, bo co poszłam do drogerii to nie było tej paletki. Ale w końcu udało mi się wyczaić tą Smoky Edition. Użyłam jej tylko raz ale bardzo dobrze mi się z nią pracuje, dobra pigmentacja, ładne kolory.


 Wibo eyeliner- Tutaj dużo o nim mówić nie będę, dobry wodoodporny eyeliner, który wytrzymuje mi cały dzień.

Rimmel London Lasting Finish 25h- W końcu udało mi się kupić podkład o idealnym odcieniu, nie ciemnieje, ładnie kryje, trzymuje się cały dzień na buzi.

Manhattan Wake Up Concealer- Najlepszy korektor jaki kiedykolwiek miałam :)


Maybelline Lash sensational- I tutaj sie zawiodłam szczerze powiedziawszy, spodziewałam sie czegoś lepszego jak za taką cenę. Tusz skleja rzęsy, owszem da się ładnie wytuszować nim rzęski ale potrzeba dużo czasu.
 Dwa dueciki K Lips od Lovely, jak dla mnie bomba, świetny efekt, ładne kolorki, trwałość taka w miare.
Matt&Lasting Lovely 06- I tutaj wielkie zaskoczenie, jak na pomadke za 10zł w regularnej cenie trwałość to jest wielki plus, długo sie trzyma, kolor piękny.



 I na koniec baza pod cienie z Wibo- nigdy nie używałam żadnej bazy pod cienie ale odkąd zaopatrzyłam sie w dwie nowe paletki to stwierdziłam, że w końcu trzeba kupić baze. Jako iż cena tj bazy jest niska mi bardzo opowiada, dobrze współgra z cieniami i jestem z niej zadowolona.

Studio Brow miss sporty- Sprawuje się dobrze, moje brewki cały dzień są w jednym miejscu.

Może najpierw odpowiedzmy sobie co to są te kompleksy.
Kompleksy to są w większości przypadków nasze urojenia w głowie, spowodowane dążeniem do ideału, przytoczmy przykład dziewczyn z okładek, jakieś zdjęcie w internecie i niemądre porównywanie się do tych naszych "ideałów". Ale tak naprawdę nie ma ideałów, nigdy nie było i nie będzie. Każdy jest sam w sobie wyjątkowy, nie ma drugiej takiej osoby jak Ty, dlaczego by tego nie wykorzystać? I przestać się zamartwiać kompleksami, które są widoczne tylko dla nas? Otóż to, 99% naszych kompleksów, które siedzą nam w głowie są tylko dla nas widoczne, inni ludzie tego nie dostrzegają i większość z nas nie zdaje sobie z tego sprawy, że tylko MY to widzimy.

Sami sobie wbijamy do głowy, że jesteśmy brzydcy, mamy krzywy nos albo dziwne oczy. Jeżeli trujesz tyłek innym o tym jaka to Ty jesteś poszkodowana przez los będąc taka brzydką osobą (mimo że nikt Ci tego nie powiedział prosto w twarz i każdy uważa że jesteś osobą atrakcyjną) to co wtedy te osoby mogą myśleć o Tobie? W końcu takim gadaniem i myśleniem stracisz tą atrakcyjność nie pod względem wyglądu tylko pod względem osobowości, ludzie w końcu stwierdzą że jesteś jakaś głupia i przekazujesz swoim postępowaniem złą energie.


Nie dąż do ideału, ideałów nie ma, możesz jedynie starać sie maskować to co Ci sie w Tobie nie podoba, ale przede wszystkim trzeba zacząć walczyć z myślami na temat złej opini na temat własnej osoby. Stań przed lustrem, spójrz sobie w oczy, zatop się w nich, dostrzegnij wewnętrzne piękno oraz swoje zalety (ładne oczy, uśmiech, figura) i kiedy zaczniesz znowu chorobliwie myśleć o swoich wadach pomyśl szybko o zaletach. Na początku będzie ciężko. I pamiętaj, zawsze bądź pewna siebie, nie myśl o kompleksach, po czasie zaczniesz wierzyć w siebie i w to że jesteś jedyna, piękna i wyjątkowa. Krop po kroczku do celu.

Skoro już jesteśmy w temacie kompleksów przytoczę też problem trądziku i kompleksów z nim związanym. Dziewczyny (ale chłopcy również) w nastoletnim wieku borykają się z trądzikiem co przyprawia o nie małe kompleksy. Oczywiście ja sama osobiście rozumiem takie osoby bo sama mam cerę problematyczną (swoją drogą taki post na temat makijażu i trądziku niedługo pojawi sie na blogu) ale jestem zdania, że każdy w tym wieku ma trądzik mniejszy lub większy, nie ma co się przejmować tymi krostkami, fakt nie dodaje to ani uroku ani urody ale trzeba się z tym pogodzić.


Nie rozumiem jednak dziewczyn, które narzekają, że są grube, a nic nie robią, żeby schudnąć.
 Denerwuje mnie to jak laska która jest gruba (nie ze względu na chorobe bo to inna sprawa) marudzi na swoją tuszę zagryzając McDonaldem.
Przestańcie narzekać, zacznijcie ćwiczyć i ograniczcie fastfoody i słodycze. Mam znajomą, która jest otyła, więc poszła RAZ na siłownię (wysyłała snapy, itd), a później poszła na kebaba. Na siłowni była raz, a teraz wszystkim się chwali, że ćwiczy i chudnie. Ja ćwiczę mimo, że tego nie potrzebuję i dziwię się, dlaczego osoby, które narzekają na swoją figurę tego nie robią.
 Podsumowując post...
Pokochajmy siebie, a jeśli możemy zmienić swój wygląd ćwiczeniami, dietą to róbmy to!




*info* Wybaczcie, że niektóre posty będą po prostu mixem zdjęć z telefonu ale ze względu na dużą ilość nauki, powroty do domu czasami o 17 to nie mam czasu na sesje, ale oczywiście nie zabraknie na tym blogu profesjonalnych sesji ponieważ mam już kilka w planach :)

Nasza głowa powinna być przepełniona marzeniami (nawet tymi które na chwilę obecną wydają się nie możliwe albo po prostu bardzo dalekie) oraz pozytywnym myśleniem. Bez pozytywnego myślenia, pełnego optymizmu dużo nie zdziałamy.

Dzisiaj do Was przychodzę z historią moich zębów, tego dlaczego założyłam aparat i jak przebiega leczenie, koszty. Jeszcze rok temu nigdy bym nie pomyślała, że zacznę nosić aparat ortodontyczny, mimo że o tym marzyłam odkąd pamiętam.



Jako dziewczyna będąca w podstawówce, borykałam się z obraźliwymi komentarzami w kierunku moich zębów, nie zwracałam na to jakiejś większej uwagi ponieważ, nie za bardzo interesował mnie mój wygląd zewnętrzny. Zabawa zaczęła się dopiero w gimnazjum,gdzie zaczęłam szerzej myśleć o moim wyglądzie. Ładne ubrania, delikatny makijaż. Problemem zaczęły być zęby, których się po prostu wstydziłam.Gimnazjum minęło a moja nienawiść do zębów rosła i rosła. Na początku liceum, nareszcie udało mi się ubłagać rodziców na aparat. Dzień zakładania aparatu był dotychczas najpiękniejszym dniem mojego życia.

Wróćmy może do tego, jaki był powód kompleksu zębów. A więc była to szparka między jedynkami tzw.diastema. Dosyć spora. Poza tym miałam proste zęby, teraz pewnie pomyślicie, że wydałam tyle kasy tylko ze względu na szparkę między jedynkami? No cóż, mówi się, że marzenia trzeba spełniać, i ja właśnie w ten sposób spełniłam, a teraz, po roku czasu mogę się już cieszyć pięknym prostym zgryzem.

Jak z kosztami?

 Zęby same w sobie to dosyć drogi interes i każdy zapewne z Was jest tego świadomy. Przed założeniem aparatu poprzedza to oczywiście wizyta kontrolna, zdjęcia RTG zgryzu,odlewy i leczenie chorych zębów. Mi się akurat poszczęściło tak, że wszystko załatwiłam na pierwszej wizycie i tydzień po mogłam mieć już zakładany aparat ortodontyczny. Jedna wizyta w moim przypadku to 150zł. Ja założyłam za jednym zamachem dwa łuki. Jeden łuk to było około 1700zł, dwa łuki 3400zł. Kosmiczna cena, ale warto.

Czy zakładanie aparatu samo w sobie boli?

Otóż nie, samo zakładanie aparatu nie boli. Jest to bezbolesny zabieg, który trwa około pół godziny. Boli kilka godzin po i kilka tygodni po(w moim przypadku). Pamiętam, że jak założyłam aparat to tak typowo bardzo umierałam z bólu przez pierwszy tydzień, z każdym dniem ból stawał sie coraz mniejszy. Uciążliwym bólem może być również obcieranie wnętrza buzi zamkami.Aby temu zapobiec trzeba zaopatrzyć się w wosk ortodontyczny, który ma za zadanie odizolować zamki od śluzówki.

Jak dbać o zęby mając aparat?

To jest chyba najważniejszy proces, którego musimy pilnować decydując sie na aparat ortodontyczny, a to dlatego, że zęby są wtedy bardziej podatne na próchnicę i trzeba bardzo dobrze i systematycznie pięlęgnować ząbki. Najważniejsze jest zaopatrzyć sie w dobrą pastę, nie wybielająca. Z własnych autopsji mogę polecić Sensodyne i Elmex. Kolejnym ważnym punktem są tzw. wyciorki które pozwalają czyścić trudno dostępne miejsca między zamkami aparatu.
Dla mnie niezbędnym produktem są płyny do płukania jamy ustnej, nie dość, że wypłuczemy to czego nie udało nam się wyczyścić szczoteczką oraz wyciorkami a również poprawimy jakość oddechu. Ja darze miłością te z Ziaji :)




Aparat będę nosiła jeszcze ponad rok, tak mi się przynajmniej wydaje. Jeżeli macie jeszcze jakiekolwiek pytania na temat tych drucików to śmiało pytajcie w komentarzach albo na priv :)

hejkaa, pisze do Was oficjalnie uczennica 2 klasy liceum! Nie wierze jak ten czas szybko leci, niedawno byłam gimbusem, który zdawał egzamin gimnazjalny.. A tutaj już druga liceum, za niecałe dwa lata matura, za kilka miesięcy prawo jazdy, dorosłe życie. Nie potrafię sobie tego nawet wyobrazić. Ale nie ważne, teraz jest teraz, dorosłość dopiero za kilka lat.

 Pamiętam jak kiedyś, kiedy szłam do niższych szkół to moje zakupy szkolne wyglądały conajmniej tak, że wrzucałam do koszyka w sklepie wszystko, dosłownie wszystko co zwiazane ze szkołą (mimo,że wiekszość rzeczy jeszcze miałam z zeszłego roku, ale wkręcałam rodzicom, że tego nie mam:D) No kto tak nie robił? haha.  A teraz? Kupiłam tylko potrzebne zeszyty, kilka długopisów, plecak no i ubrania..tak ubrania, z tego nigdy nie zrezygnuje.


Koniec tematu szkoły, teraz trzeba jakoś powspominać dobre czasy wakacyjne, mały zdjeciowy update.











Dzisiejszy post raczej taki luźny, bez jednego konkretnego tematu, bardziej takie wszystko i nic. W komentarzach możecie pisać jakie posty byście chcieli u mnie zobaczyć oraz zadawajcie pytania do Q&A :)

 instagram- emisi4
snapchat-emiveb
twitter- emiisiia